Miał być wpis o wspaniałym spacerze "zwiadowczym" po okolycy, miały być sze cudne zdjęcia z tegoż spaceru i wogóle czego to miało tu nie być! |
Miały być cuda na kiju, a tymczasem nawet szału nie bedzie.
I nie: nie bĘdzie przez Ę, tylko nie bedzie. Niestety zabócza prędkość posiadanego przeze mnie internetu, nie umożliwia dodawania zdjęć w tempie przeze mnie oczekiwanym, a blog bez zdjęć jest jak herbata z rumem bez rumu.
Co się jednak odwlecze, to nie uciecze.
O wspaniałościach naszej cudownej "okolycy"
i o upatrzonej jabłonce na "grande"
już niebawem.
Tymczasem, aby umilić Wam nockę, przed, jak mniemam, dla większości znienawidzonym poniedziałkiem, wklejam link do kołysanki, którą ostatnio słuchamy z Gaćmankiem
Kołysanka nie kołysanka
BTW: zasiadłam do komputera z zamiarem pisania o tym, jak to w tajemniczy sposób klawiatura przestawiła się na znaki norweskie! Mąż twierdzi, że ze sprawą nie ma nic wspólnego (wierzyć, nie wierzyć..-wszak ślubował tą uczciwość małżeńską czyt. małużeńską), ctr+shift=bez zmian,
tekst do rozszyfrowania mógł być ciekawy, stąd tytuł :)
Jednak w niemniej tajemniczy sposób polskie znaki powróciły i norweskie
za cholerę się nie chcą ujawnić.
Trudno, musicie się dziś obejść smakiem.
se se se.. se
Ja jestem cierpliwa istotka i spokojnie poczekam :):):)pozdrowionko i całuski:)
OdpowiedzUsuń