poniedziałek, 3 października 2011

W poszukiwaniu zaginionego smaku. Podpłomyki próba pierwsza.

Tak jak obiecałam, rozpoczynam eksperymentowanie w poszukiwaniu zaginionego smaku. Między karmieniem Gaćmanka, sprzątaniem wiecznie zabałaganionej kuchni (jak to jest? codziennie sprzątam!myszy?krasnoludki?niee to Norwegia przecież, wszystko jasne! pewnie trole!), a zagniataniem Jagodzianekk bez jagód,
z pozostałości po zaczynie drożdżowym, na oko jakieś 5g, 1 szklanki mąki i połowy tejże szklanki śmietanki 30% zarobiłam ciasto na podpłomyki :>
Ha! zostawiłam do wyrośnięcia, ciasto dosyć zbite, nic nie świadczyło o tym,
że ruszy, ale ruszyło! Uff..
Posmarowałam smietanką, posypałam cukrem i czekałam 20 minut,
aż 200 st C zrobi swoje.

 Jak widać-zrobiło :)
 Poem taaa... z całą pewnością o nie to,ale..
 w smaku rewelacja! Delikatnie słodkie, kruche..
 ..pachnące.. zjedliśmy z mężęm "na pnioku" :D


Pomysł na podpłomyk świeci w mojej głowie. Niech sobie tam dojrzeje.
Victor Hugo powiedział:
"Nie ma na świecie nic równie potężnego jak pomysł, którego czas właśnie nadszedł."
I niech tak będzie.

2 komentarze:

  1. No proszę jak się rzekło tak się stało i podpłomyczki gotowe i bułeczki widzę, kulinarne dzieło się udało !!!!!!!!! BRAWO Asiulek . Ty jesteś w tym jedyna :)Aż ślinka cieknie ...ale mogę sobie tylko palec oblizać he he

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóz na to rzec mozna - To Wszystko z Miłosci do Piękna...!

    OdpowiedzUsuń